Gdy przeglądałam komentarze na tym blogu, naszła mnie pewna refleksja. Nie o tym chciałam pisać, ale czas na drobną zmianę planów.
Ludzie mają dziwną potrzebę podkreślania swojego ateizmu. Sprawa nie dotyczy tylko religii, ale chyba w wypadku religii jest najbardziej zauważalna.
Ateiści twierdzą, że nie interesuje ich, czy Bóg istnieje, a zaraz potem niektórzy ogromną energię poświęcają podkreślaniu tego, jak bardzo ich to nie interesuje. Gdyby z taką zaciekliwością bronić praw człowieka, pokoju na świecie, dobra, piękniejsze byłoby to miejsce.
Month: July 2019
Mazury to oczywiście najpiękniejsze miejsce w Polsce i na świecie. Koniecznie musicie tu przyjechać. Tylko nie w sezonie!
W maju, czerwcu, wrześniu jest tu pięknie, spokojnie. W lipcu i sierpniu jeziora zmieniają się w imprezowo-krzykliwe miejsca, gdzie nie ma już możliwości dawnego odpoczynku. W nocy budziły nas okrzyki turystów, którzy urządzili sobie niedaleko dyskotekę.
Potem tacy ludzie wracają do domów i piszą w sieci, że na Mazurach żadnego klimatu, żadnego spokoju… Nie pomyślą tylko, że to oni ten klimat i spokój rozwiewają.
Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego.
Czasem zarzuca się, że Bóg postawił siebie nad drugim człowiekiem, niejako narzucił ludziom swoją królewskość. Tak tylko w kościele się dziś zastanowiłam, czy rzeczywiście tak jest. Na pierwszy rzut oka, owszem. Ale na drugi?
Bardzo samolubne z nas stworzenia. Nawet, gdy staramy się o Bogu pamiętać, modlić, miłować, wystarczy byle ciekawostka, zajęcie, by jakoś nam wyleciał z myśli. Przypominamy sobie dopiero po godzinie, dwóch, czasem przy wieczornej modlitwie. Czy, nawet starając się miłować go całym swoim sercem, nie stawiamy siebie wyżej?
Bóg zaś, który nas zna i rozumie lepiej od nas samych, czy tym sposobem właśnie nie postawił drugiego człowieka na pierwszym miejscu? Czy to miłowanie bliźniego jak siebie samego nie jest największym umiłowaniem, na jakie człowieka stać?
Napaliłam się kiedyś na ten musical, który wystawiany był w Warszawie. Poczytałam masę recenzji, nasłuchałam się utworów i pełna nadziei zasiadłam na widowni, gdzie spotkało mnie wielkie rozczarowanie.
Dopiero potem zorientowałam się, że te wszystkie artykuły pochodziły z innego teatru, gdzie przedstawiono musical pierwszy raz.
Udany czy nie udany spektakl, to Accantus wykonał jego piosenki cudownie!
Na wstępie napiszę, że matura poszła mi dobrze, uzyskałam wyniki, o jakich tylko mogłam marzyć. Rodzinka się cieszy, ja się cieszę, wszyscy się cieszą. Jest tylko taka jedna, drobna…
Moja kuzynka, która także do matury podeszła, uzyskała niższe. Czy jest, jak to się mawia, mniej zdolna? Nie wiem. Wiem natomiast, że liczyła na więcej, z matur próbnych uzyskała więcej. I, owszem, jest tym przybita.
I jak tu cieszyć się, kiedy się wie, że egzamin tego typu ma więcej z loterii, niż faktycznej oceny wiedzy i zdolności?