Lubicie, umiecie nurkować? Pewnie różne padną odpowiedzi. A lubicie nurkować po środku jeziora, gdzie głębia to jakoś koło dziesięciu metrów, bez przygotowania się do nurkowania?
Jako nieodrodna córka swej ojczyzny udowodniłam dziś, że sztuka kajakarska sekretów przede mną nie ma. Dowodowi temu towarzyszył krótki krzyk niewieści, po którym dało się słyszeć wyraźny plusk, a 155cm Amelowej osoby wylądowało pod wodą. I choć piszę te literki, popijając je gorącą herbatką, opatulona przez szanowną mą rodzicielkę warstwą tak grubą, że pewnie ważę teraz z tonę, nadal na wspomnienie się trzęsę. Mimo to pozostaję w opinii, że kajakarstwo to świata ósmy cud!
Kajak, jaki obecnie do mnie należy (i mówię te słowa z nieskrywaną dumą) otrzymałam jako prezent na osiemnastkę. Ma trochę ponad 3 metry długości i waży ponad 15 kilo. Stawianie po środku jeziora wywróconych piętnastu kilo z pomocą kuzyna, który podobnie jak wy trzęsie się z zimna, nie należy do pożądanych weekendowych zabaw – odradzam stanowczo, dużo bardziej polecam na przykład oglądanie dobrego filmu zachęcającego do pływania… Może Titanic?
Najgorsze lub najlepsze jest chyba jednak to, że w zgodzie z własnym sercem powiedzieć muszę: "Było super! Chcę jeszcze!"
Propozycja nowatorskiej gry team-buildingowej
Lubicie, umiecie nurkować? Pewnie różne padną odpowiedzi. A lubicie nurkować po środku jeziora, gdzie głębia to jakoś koło dziesięciu metrów, bez przygotowania się do nurkowania?
Jako nieodrodna córka swej ojczyzny udowodniłam dziś, że sztuka kajakarska sekretów przede mną nie ma. Dowodowi temu towarzyszył krótki krzyk niewieści, po którym dało się słyszeć wyraźny plusk, a 155cm Amelowej osoby wylądowało pod wodą. I choć piszę te literki, popijając je gorącą herbatką, opatulona przez szanowną mą rodzicielkę warstwą tak grubą, że pewnie ważę teraz z tonę, nadal na wspomnienie się trzęsę. Mimo to pozostaję w opinii, że kajakarstwo to świata ósmy cud!
Kajak, jaki obecnie do mnie należy (i mówię te słowa z nieskrywaną dumą) otrzymałam jako prezent na osiemnastkę. Ma trochę ponad 3 metry długości i waży ponad 15 kilo. Stawianie po środku jeziora wywróconych piętnastu kilo z pomocą kuzyna, który podobnie jak wy trzęsie się z zimna, nie należy do pożądanych weekendowych zabaw – odradzam stanowczo, dużo bardziej polecam na przykład oglądanie dobrego filmu zachęcającego do pływania… Może Titanic?
Najgorsze lub najlepsze jest chyba jednak to, że w zgodzie z własnym sercem powiedzieć muszę: “Było super! Chcę jeszcze!”
16 replies on “Propozycja nowatorskiej gry team-buildingowej”
Ładne! Najważniejsze, to się nie zniechęcać. Ja akurat bym nie dała rady, bo ja ogólnie słabo pływam, ale… podziwiam
Kilka razy pływałem kajaakami, także na Mazurach, niestety nie pamiętam, gdzie.
Chociaż jednak głównie był to Bałtyk, konkretniej: zatoka Pucka.
Na szczęście jednak jakoś nigdy nie udało mi się z tego czegoś wylecieć. Z żaglówki już owszem, ale ta żaglówka szczęśliwie pozostałą w pozycji poprawnej.
Jak to? Jaśnie panienka nie zajmuje się przystojącym z racji statusu społecznego sportem? Chyba ma jaśnie panienka zbyt dużą swobodę. Pani stanowi przystoi tylko haftować, dziergać, jeździć konno, pływać i pięknie się prezentować. 🙂
Pajper – kto nigdy nie wyleciał z kajaka, ten zasługuje co najwyżej w tej dziedzinie na tytuł greenhorna. 🙂
Ja sam wyskakiwałem, bo wylecieć jakoś mi się nigdy nie chciało.
Właśnie. A z kunia pani kiedy spadła?
Eeeeeee, z tych rzeczy prawie nic nie zrobiłam, moja swoboda rzeczywiście musi być ukrócona!
Przypomniała mi się taka śmieszna sytuacja:
Raz z bratem wypłynęliśmy na rzekę skuterem, a że to był pierwszy raz gdy on kierował czymś takim, to się zwyczajnie wypieprzyliśmy. A, że duże z nas chłopy, to próby wejścia na skuter spełzały na niczym.
W końcu po kilkunastu minutach udało mi się jakoś wdrapać na siedzenie.
Mój kierowca został jednak w wodzie i co tu zrobić?
Jak dobić do brzegu, kiedy w okół kręci się mnóstwo sprzętu wodnego.
Płynęliśmy więc skokami. Brat przy wyłączonym silniku, mówił mi gdzie i kiedy skręcać, a gdy praktyka wygrywała z teorią, bo nagle jakaś motorówka zajeżdżała nam drogę, albo fale mnie dezorientowały, krzyczał coś w stylu, stop kurwaaaa! I słysząc tę kurwę gasiłem silnik by wziąć nowy namiar na brzeg. I tak kilka razy w kółko.
Ożesz…
Nie wypadłam z kajaka! Nigdy! Nie jestem damą… ;(
Ja też nie wypadłem więc do dam trudno mnie zaliczyć. Dobre i tyle. :ddd
uwielbiam kajaki.
I przeciekające rowerki wodne.
Nowiczok, to musialo być epickie. 😀
dokładnie. Nie zniechęcać się, tylko próbować. A jeśli to lubisz to dobrze
nowiczok, dobre to! Co jeszcze do pływania, ja tam raczej bym radę może dał,m ale to tak może może.
Amel, uwielbiam Twoje poczucie humoru! 🙂 🙂 Ja również z kajaka nie wypadłam jak dotąd. 😀 Ale kiedyś jak płynęłam bananem w morzu, to za którymś razem spadłam z niego sama. I też był ubaw. 😀